"Gjallar", który wprzódy zwał się "Bifrost," stanowi jeden z moich najstarszych własnych* projektów komiksowych. Pomysł na niego zrodził się po lekturze trylogii "Wyspa i Imperium", bądź "Słudzy Arki", Jonathanna Wylie. Sam komiks niewiele ma wspólnego z fabułą książki, prócz przynależności gatunkowej, a mianowicie do literatury fantasy, ale wówczas dobra książka z tego gatunku była tym, czego potrzebowałem.
W pierwotnym zamyślę (około 1996 roku) komiks miał być książką**, ale szybko zniechęciłem się tą formą twórczości i sięgnąłem po możliwości jakie daje komiks.
Gwoli wyjaśnienia. Wyrażenia "Bifrost" jak i "Gjallar" pochodzą z mitologii norweskiej i oznaczają, odpowiednio: magiczny tęczowy most łączący świat ludzi (Midgard) ze światem boskim (Asgard), oraz nazwę rogu strażnika tegoż mostu (Heimdall'a), który to róg miał dać sygnał nadchodzącego końca świata (Ragnarok). W pierwszym pojęciu nie należy doszukiwać się zbyt wielkiego sensu. Ot wychodziła moja fascynacja kulturą wikingów***. Natomiast słowo "Gjallar" zostało użyte już jak najbardziej z premedytacją.
* podkreślam słowo własny, gdyż do tego czasu narysowałem kilka komiksów będących bezpośrednią interpretacją filmów animowanych. Każdy kto posiadał video z dobrą stop klatką wie o czym mówię.
** doskonały przykład przyrostu ambicji nad umiejętnościami. Nie zaczynałem od opowiadań, o nie, ja od razu chciałem napisać książkę. Łezka w oku się kręci jak się potem czyta swoje "bazgroły" (głównie z poczucia zażenowania).
*** co zawdzięczam lekturze "Thorgal'a" autorstwa Jean Van Hamme (scenarzysta) i Grzegorza Rosińskiego (rysownik).
niedziela, 28 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz